środa, 11 grudnia 2013

Wakacje

Godzina 4:00 rano. Trzeba wstać i przygotować się do podróży. Odprawa naszego samolotu jest o godzinie 5:30, a wylot niedługo potem. Przydało by się zadzwonić do Jeremy'ego. Wybierałam numer nerwowo, niecierpliwie wyczekując jego głosu.
-Halo? - w tle było słychać jakiś hałas.
 -Hej kotku, gotowy?
-Tak, właśnie do was jadę. Jestem w autobusie.
-Okej. Czekamy na Ciebie.
-Ok. Do zobaczenia.
Odłożyłam telefon na biurko, po czym zniosłam na dół moją wielką walizkę. Położyłam ją przed drzwiami. Jeszcze raz wróciłam do pokoju zobaczyć czy czegoś nie zapomniałam. Na szczęście nie.
-Chodź na dół! Jeremy juz przyjechał, a mama czeka w samochodzie- Zawołał mnie tata.
-Już! Właśnie idę! -odkrzyknęłam, schodząc na dół.
Poszłam z tatą do samochodu. Tam był już mój chłopak, który stał z rozłożonymi rękoma i czekał aż podejdę, by się przytulić. Tak też zrobiłam.
-Jeremy pomożesz mi z tym?- zapytał tata.
-Poczekaj, tylko spakujemy bagaże. -Jeremy uśmiechnął sie do mnie i skinął na samochód.
-Dobrze- odpowiedziałam.
Wsiadłam na tylne siedzenie i zapięłam pasy. Już po chwili byliśmy w drodze, ale na nasze nieszczęście były straszne korki. O mało co się nie spóźniliśmy. Popędziliśmy do samolotu. Nasz lot trwał całe 12 godzin. Wylądowaliśmy w Gdańsku, w Polsce. Musieliśmy jeszcze dojechać do naszego domku, kupionego specjalnie na tę okazję. Z powodu sześciogodzinnej różnicy czasu pomiędzy Koreą, a Polską, było nadal wcześnie. Od razu po przyjeździe i wejściu do domu, mama oznajmiła, że ja i Jeremy mamy wspólny pokój. Znalazłam nasz pokój, a Jeremy przyniósł do niego nasze bagaże. Kiedy już zostałam sama, włączyłam laptopa (wiem, pewnie pomyślicie, że jestem jakimś "no life"). Weszłam na Facebook'a w poszukiwaniu jakichś imprez, żeby spędzić te wakacje ciekawie. Okazało się, że następnego dnia ma odbyć się dyskoteka o miłej nazwie Soul of Asia.
-To może być coś fajnego- pomyślałam.
No ale cóż, trzeba się najpierw rozpakować i tak dalej. I oczywiście zapomniałam o tym, że dzisiaj obiad robię ja, więc muszę iść do sklepu po składniki... Pewnie będą to ziemniaki i jakaś surówka, bo nie chce mi się robić niczego więcej, nie mam weny... Idę do sklepu (oczywiście polskiego, o czym zapomniałam). Szukałam czegoś przypominającego surówkę, ale znając moje szczęście niczego nie znalazłam... Podeszłam do pani stojącej przy regale z nabiałem i zapytałam się jej, gdzie mogę ją znaleźć, ale ona tylko wybałuszyła na moje słowa oczy i odeszła. Oczywiście zapomniałam, że jestem w Polsce. Odwróciłam się do półek i okazało się, że to czego szukam znajdowało się tuż za mną. Zabrałam to co miałam zabrać, zapłaciłam, wróciłam do domu i przygotowałam posiłek. Zjedliśmy obiad w dosyć gwarnej i milej atmosferze. Z tego co widziałam Jeremy spodobał się rodzicom. Cały obiad rozmawiali (nie mam pojęcia o czym) i się śmiali. Jeremy był rozpromieniony i widać było, ze ta rozmowa sprawia mu przyjemność. Na ten widok uśmiechałam się bezwiednie, zauważyłam to dopiero, gdy on odwzajemnił mój uśmiech. Po tym męczącym dniu nie chciałam jeść nawet kolacji, więc tuż po obiedzie położyłam sie na łóżku rozmyślając i leniuchując. A gdy nadszedł czas na sen, po prostu zasnęłam.

wtorek, 12 listopada 2013

Początek wakacji~



Przepraszam, że dawno nie pisałam... Tak dużo się działo :D Pokłóciłam się z Nicki, bo stwierdziła, że spędzam z nią za mało czasu, a ja wcale tak nie sądzę... Jeżeli chodzi o Jeremy'ego to muszę się pochwalić, że jest coraz lepiej, ale jeszcze z nim nie jestem :C Może twierdzi, że jestem zbyt dziecinna? Dobra, opowiedziałam już dużo... Chyba wszystko... A nie! zapomniałam powiedzieć, że moja mama chce ze mną pojechać do Polski, bo są już wakacje. Katastrofa! Nie będę widzieć się z Jeremy’m..
Sobota... Wakacje... Wszyscy już w swoich domach. Wstałam o godzinie 1200, bo ktoś mnie obudził pukając do drzwi mojego pokoju.
- Już idę!- zawołałam zsuwając się z łóżka, ale drzwi uchyliły się zanim zdążyłam do nich dotrzeć.

- Cześć Kimiko, mogę wejść do środka?- Ku mojemu zdziwieniu w przejściu stanął Jeremy.
- Jasne, wchodź.

- Twoja mama mnie wpuściła. Ale jednak było trochę niezręcznie...
- Dlaczego?- Spytałam ciekawa jego opinii.
- Ponieważ twoja mama jest dyrektorką... A ja się pytam czy mogę się zobaczyć z jej córką- Stwierdził drapiąc się po głowie.
- E tam, przesadzasz- Po tych słowach odeszłam kawałek, by posłać łóżko, a następnie się na nim położyć.
Jeremy w milczeniu położył się koło mnie i dotykając moich loków, wyszeptał mi do ucha.
- Mam jedno pytanie...- Wydawał się lekko podenerwowany, zabrał dłoń z moich włosów, nie patrzył na mnie, a zamiast tego nerwowo bawił się swoimi palcami.
- Hm? Coś się stało?- Usiadłam i spojrzałam na niego.
- No ten... Uhhh... Jakie to dziwne... Czy ty chciałabyś... być... moją... dziewczyną...?- Zakrył twarz rękoma jak mały chłopiec, przez co wyglądał niesamowicie uroczo.
- No jasne, że tak!- Rzuciłam się na niego z radości i mocno przytuliłam do siebie.
Leżałam wtulona w jego klatkę piersiową przez dłuższy czas. Było tak przyjemnie... Z lubością wdychałam jego cudowny zapach. Teraz jestem jego dziewczyną! Nie mogę w to uwierzyć! Nagle moja mama przerwała tą piękną chwilę wchodząc do pokoju.
- A może zaprosisz Jeremy’ego na wyjazd z nami do Polski?- Obydwoje podskoczyliśmy, a ja zsunęłam się z niego i wylądowałam obok. Jeremy wystraszył się nagłym wtargnięciem mojej mamy i leżał nie wiedząc co powinien zrobić.
- Może z nami pojechać?- Zapytałam jakby nic się nie stało.
- Oczywiście gołąbeczki, dlaczego miałby spędzać wakacje bez ciebie... – powiedziała moja mama uśmiechając się do Jeremy’ego.
- Słyszałeś?- Zwróciłam się do niego cała rozpromieniona.
- Mhm- Niemrawo pokiwał głową, nie mając siły na nic więcej.
- Dziękuję mamo!- Krzyknęłam gdy zamykały się za nią drzwi- Yeey, jak się cieszę!
- Ja też kochanie- Tym razem uśmiechnął się, tuląc mnie do siebie.
Był u mnie przez cały dzień. Wyjeżdżamy jutro rano więc chciał ze mną porozmawiać co i jak. Pomógł mi wybrać i spakować rzeczy. Zjadł ze mną kolacje, a potem pocałował w policzek na dowidzenia. Jejku! Jaka ja jestem szczęśliwa! Trzeba się wyspać, czeka nas długa podróż.
Dobranoc.

piątek, 24 maja 2013

Wymarzona sobota! ^^

Dziś sobota. Spojrzałam na zegrek. Wskazywał godzine 8:20. Stwierdziłam, że jest za wcześnie na to żeby wstać z łóżka, więc obróciłam się na drugi bok i zakryłam głowę kołdrą. 
Nagle zaczęło się pukanie do drzwi. Szybko ubrałam swój szlafrok, który był różowy w misie.
-Już idę!- krzyknęłam, zbliżając się do celu.
Potknęłam się o leżącego na podłodze misia, po czym rzuciłam go na nieposłane łóżko.
-Cz-cz-cześć...- wydukałam z trudem, jak ku mojemu zdziwieniu w drzwiach zobaczyłam Jeremiego.- Coś się stało?
-Hej, nie. Chciałem się tylko zapytać czy byś nie chciała.. tzn. czy byś nie poszła...- widać było, że był zdenerwowany.
-No powiedz, nie wstydź się- próbowałam dodać mu odwagi.
-No więc... uhh- wziął głęboki wdech i wydech.- Pójdziesz ze mną do kina? Dzisiaj?
-No dobrze, jeśli chcesz to pójdę- odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy.
-To co? Mam poczekać u siebie czy za drzwiami? Bo niewiem ile będziesz się szykować.
-Hmmm.. może po prostu wejdziesz do mnie...
-Jesteś tego pewna? Ty się przecież musisz przebrać...
-A no tam...- odparłam jak on przypomniał mi, że stoje w pidżamie.- To pójdę do łazienki. Dla mnie to żaden problem. Zapraszam.- odsunęłąm się żeby mógł przejść.
- No ok. Dziękuje. Najpierw pójdziemy cos zjeść, bo ty chyba nie byłaś na śniadaniu.
-Rzeczywiście- po tych słowach zaczęło mi strasznie burczeć w brzuchu.
Poszłam do łazienki. Ubrałam lawendową sukienkę, umyłam, wysuszyłam włosy i zrobiłam sobie make-up. Wzięłam torebkę i razem wyszliśmy z pokoju. Na korytarzu zauważyłam Nicki, która patrzyła na nas wmurowana. Chwilę później się ocknęła, ale cały czas spoglądała to na mnie, to na niego.
-Hej Kimiko, właśnie chciałam przyjść po ciebie na śniadanie...
-Ja właśnie idę coś zjeść- odparłam szybko trochę zakłopotana.
-No dobrze, to spotkamy się później- odpowiedziała, po czym poszła i zniknęła w korytarzu.
-Czemu się nie odezwałeś?- zapytałam z ciekawości Jeremiego.
-Przepraszam, nie wiedziałem co mam powiedzieć.
-No dobrze, nic się nie stało. Idziemy?
-No jasne!- wziął mnie za rękę i pobiegł ze mną w kierunku wyjścia.
Gdy znaleźliśmy się na zewnątrzdoszliśmy do wniosku, że pójdziemy najpierw na jakąś zapiekankę, potem do kina, a następnie na lody
Zapiekanka była pyszna. Bawiliśmy się świetnie. Poszliśmy na film ,,Why Did You Come to My House"- To jest taki koreański romans o dziewczynie, która przed laty została porzucona przez swoją pierwszą miłość. Nie mogąc się z tym pogodzić zaczęła go prześladować. Pewnego dnia, aby mieć lepszy widok na mieszkanie swojego byłego włamała się do domu jego sąsiada. W środku spotkałą mężczyznę próbującego popełnić samobójstwo, nie wahała się ani chwili i od razu postanowiła uratować nieznajomego. Właśnie ta sytuacja była początkiem ich dość nietypowej znajomości. Bardzo spodobał mi się ten seans.
W pewnym momencie poczułam jego rękę na moim ramieniu i zauważyłam, że zaczyna mnie do siebie przyciągać żeby mnie objąć. Bez ani chwili namysłu dałam się ponieść. To było takie słodkie! Czułam jego oddech na moim karku i perfumy, których używał. Pachniały nieziemsko.
Koło lodziarni zrobiło mi się głupio i chciałam zapłacić za lody. Już wyciągałam portfel z kieszeni, kiedy on złapał mnie za rękę i powiedział:
-To nie wypada żeby kobieta płaciła za zachcianki mężczyzny.
-Ale to nie tylko twoje zachcianki, moje też- starałam się nie dawać za wygraną.
-No dobrze, wiesz o co chodzi. Chowaj to i chodź wybrać smaki- w ostateczności dałam się już przekonać.
-Ok, ale następnym razem ja płacę
-Dobrze. Następnym razem, a teraz chodź- nie puszczając mojej ręki zaprowadził mnie do budki z lodami.
-Poproszę dwa lody po dwie gałki- zaczął składać zamówienie.
-Jakie smaki?- zapytała miła sprzedawczyni.
-Jeden będzie czekoladowy i waniliowy, a drugi...?
-To samo- odparłam szybko.
Jedząc lody szliśmy już w kierunku College'u. W drzwiach spotkaliśmy Nicki.
-Jak się bawiliście?
-Dobrze- odpowiedzieliśmy chórem.
-To super! Kimiko, spotkamy się w stołówce na kolacji?
-Nie, przykro mi, ale nie będę dziś jadła.
-Acha no dobrze, to do jutra.
-Do jutra.
Jeremy odprowadził mnie i pożegnał ciepłym uściskiem, szepcząc mi do ucha ,,spotkamy się jutro". Przytaknęłam mu, po czym weszłam do pokoju. Od razu podążyłam do łazienki, wyszykowałam się do spania i opisałam wszystko w pamiętniku. Tak oto minął mój wspaniały dzień. Dobranoc!

poniedziałek, 25 marca 2013

Dzień 3 z mojego życia w tym College'u


I kolejny dzień. Wstałam. Dzisiaj bynajmniej chciałam wstać i powitać nowy, radosny dzień. Spojrzałam na zegarek, była minuta przed budzikiem. Wyłączyłam go szybko. Poszłam do łazienki się poczesać, pomalować ubrać w mundurek. Byłam tak szczęśliwa, że nawet nie poszłam na śniadanie, a w połowie drogi do sali musiałam się cofnąć do pokoju bo uświadomiłam sobie,  że zapomniałam książek. Wzięłam wszystkie potrzebne przedmioty i znowu poszłam w stronę sali. Usiadłam w ławce z Nicki (z resztą jak na wszystkich lekcjach, nawet na sprzątaniu sali się nie odstępujemy na krok), ona patrzyła na mnie przez 20 minut, lekcji po czym dodała:

-Kimi z czego się tak cieszysz? Co się stało?

-Wczoraj rozmawiałam z nim.

-Co? Jeremy z tobą rozmawiał?- spytała zdziwiona

-No tak. - odpowiedziałam radosna

Myślałam, że już nic mi nie zepsuje tego dnia, a tu nagle pani od historii Kim Sang Jin zaczęła mnie pytać o Wojnę Koreańską (한국전쟁). Oczywiście ja nie miałam o niej zielonego pojęcia, bo jak się mieszkało większą część życia w Polsce (do Korei przyjeżdżałam raz na jakiś czas do rodziny i Nicki) to skąd ma się takie rzeczy wiedzieć. No ale jakoś sobie dała rade, coś tam powiedziałam.
Obiad zjadłam cały, mimo że to dziwne. Poszłam umyć zęby po zjedzonym posiłku. Przebrałam się w coś wygodnego i poszłam na dwór. Wiem, że cały czas pisze prawe tak samo, ale nic na to nie poradzę  mam takie same dni. Zawsze dzieją się podobne rzeczy. No ale wracajmy do dnia, więc... Tym razem na spacer poszłam z Nicki, żeby ona się nie nudziła i poszłyśmy w to samo miejsce gdzie ja byłam ostatnio. On tam był. Siedział na ławce i czytał książkę. Usiadłam tuż na przeciwko niego.

-Myślisz, że na ciebie spojrzy?- wyrwała mnie z zamyśleń przyjaciółka.

-Nie wiem, mam nadzieje że tak, no ale tak czy inaczej chce tu posiedzieć aż do kolacji, nie mam zamiaru siedzieć w pokoju. Jak chcesz możesz iść, nie zmuszam cię do niczego.

-No coś ty! Mam cię tu zostawić? Chcesz zostać sama? A jak nie podejdzie? Chcesz się tu nudzić? Zawsze gdyby coś ci nie wyszło możemy się gdzieś przejść.

-Dziękuje- odparłam ulgą że nie zostanę sama.

Siedziałyśmy tam dobre pół godziny i już miałyśmy iść, gdy on nagle podniósł głowę z książki, zauważył nas, uśmiechnął się do mnie i podszedł.

-Hej Kimi i yyy...- spojrzał ze zdziwieniem na dziewczynę siedzącą obok mnie.

-To jest Nicki, moja przyjaciółka.

-Aha, to bardzo mi miło, jestem Jeremy- wypowiadając te słowa wyciągnął rękę w jej stronę.

-Mi też jest miło- odparła szybko Nicki, chwytając jego rękę- Może nie będę wam przeszkadzać...

W tym momencie rzuciłam jej gniewne spojrzenie, a on zauważając moją reakcję szybko odpowiedział.

-Nie no spoko, nie przeszkadzasz, może pójdziemy we trójkę na lody?

-Z miłą chęcią, ona też pójdzie- odparłam szybko, jednocześnie rozkazując przyjaciółce.

Reszta dnia minęła spokojnie na rozmowie. A najlepszy moment był wtedy, gdy już się znaleźliśmy z powrotem w College'u i on przy wszystkich przytulił mnie na dobranoc. Było to troszkę dziwne bo Nicki tylko uścisnął dłoń. Momentalnie zrobiło mi się gorąco. Prawdopodobnie zrobiłam się cała czerwona, więc z opuszczoną głową poszłam do pokoju i od razu poszłam do łazienki się wykąpać. Później zrobiłam lekcje, oczywiście opisałam dzień w pamiętniku i już się chciałam położyć spać, a tu nagle ktoś zapukał do drzwi. Wstałam, żeby szybko otworzyć.

-Mama?- zdziwiłam się na widok osoby, którą zauważyłam- Czy coś się stało?

-Nie kochanie, nic się nie stało, po prostu chciałam ci życzyć dobranoc, bo dzisiaj w ogóle się nie widziałyśmy.

-Aha no dobrze, to dobranoc- odparłam szybko, bo byłam zmęczona, nawet nie zauważyłam,że dzisiaj naprawdę się z nią nie spotkałam.

-No to idź już spać, musisz się wyspać na jutro , nie chce widzieć spóźnienia- odpowiedziała czule i rozkazująco jednocześnie

-Spokojnie, żadnego spóźnienia nie będzie- powiedziałam po czym się z nią pożegnałam i zamknęłam drzwi.

Położyłam się na łóżku i ze zmęczenia zasnęłam, nawet nie wiedząc kiedy.

sobota, 16 marca 2013

Wczoraj byłam u fryzjera ~
Nowy look :3 Jak się wam podoba? ^.~
Chciałabym powiedzieć kilka słów na temat niesamowitej
atmosfery w naszej szkole. Postanowiłam się przedstawić
klasie . Było tak:

Był mój pierwszy dzień w szkole.
Na lekcji wychowawczej pani poprosiła abym wyszła
na środek klasy i się przedstawiła , więc wyszłam i powie-
działam :

-Nazywam się Melody,
Mam 14 lat i jestem uzależnioną od zakupów gyaru > . <
Jestem tu nowa i nie ukrywam że się trochę krępuje...

Na co pani odpowiedziała :

                                                 - Ależ Mely, czuj się jak w domu .
                 
                                                 A jedna z uczennic dodała:
                                                 - Właśnie~!
                                                   Jesteś bardzo fajną osobą,
                                                    Wszyscy o tobie gadają
         
                                                   Zrobiło mi się tak miło,
                                                   że aż łezka mi się w oku zakręciła...
                                                   Powiedziałam tylko jedno ,,dziękuje" z wielkim wzruszeniem

                                                  Wszyscy od tamtej pory mówią mi ,,Nekomi"
                                                  i traktują ,,na równo" ze sobą, zapraszają mnie na spacery
                                                  Kocham tę szkołę~! <3
    

niedziela, 3 marca 2013

Mely Yukkiro~`

Imię : Melody
Nazwisko: Yukkiro

Wiek: 14 lat
Wzrost: 170
Ojciec: Japończyk

Matka: Koreanka
Kolor skóry: Żółty! > . <" 
Kolor włosów: Przed farbowaniem  czarny ;3
Kolor oczu: Azjatycko czarne : 3
Pochodzenie: Saporro (Jpn)
Miejsce zamieszkania: Hamburg (Grmn)
Rodzeństwo: Siostra Akiro 25 lat.








Jestem nowa w naszej szkole.
Bardzo mi się tu podoba :3 Odeszłam z poprzedniej szkoły dręczona przez rówieśników ,
mam nadzieję że tu , wśród Azjatów , poczuję się lepiej.Ludzie są rasistami T^T Najlepiej
odnajduję się w muzyce i makijażu .
Mieszkam w Hamburgu  , ale chwilowo ,,mieszkam"
w naszym Collegu : 3 Chciałabym poznać kogoś miłego , ale cały czas boję się podejść na
przerwie i pogadać :c Pewna Kimi  , Yuki ,
i pewna Akiro wydają się dość miłe ^-^          
Przy okazji, muszę bardzo pochwalić tutejsze kucharki :3 Moje inne hobby to fotografia
i absolutna mania na punkcie pand i kotów > _ < <3 Więc co mogę jeszcze powiedzieć?

Nie będę zamęczać was opowiadaniami ^^ Witam gorąco ~

piątek, 1 marca 2013

Drugi dzień z mojego życia ^^

Wstałam mimowolnie, wyłączając wkurzający mnie budzić. Sturlałam się z łóżka i doczołgałam do łazienki.

- O mój Boże, jak ja wyglądam.- powiedziałam sama do siebie , gdy wstałam opierając się o zlew i spojrzałam w lustro.-trzeba się szybko ogarnąć, bo zaraz trzeba zejść na śniadanie.

Energicznym ruchem sięgnęłam po szczotkę leżacą na półce i szybko przeczesałam włosy. Nie maluję się zbytnio więc przeczesałam tylko maskarą moje rzęsy i pobiegłam do stojącej w rogu pokoju szafy. Dzisiaj nie ma dnia bezmundurkowego , więc wyciągnęłam szybko mundurek , który wygląda tak :



. Ubrałam go i szybko popędziłam do stołówki. Gdy otworzyłam grzwi do jadalni wszyscy przestali pożywać swoje posiłki i patrzyli na mnie wzrokiem mówiącym ,, a ona znowu to samo". Rozumiem że się spóźniam ale też jestem człowiekiem, mam prawo popełniać błędy.
Wzięłam swoje śniadanie i przysiadłam się do Nicki. Miała oczy zasłonięte rękoma.


- Nicki co się stało?

- Omg Kimi, czy ty sie kiedyś nauczysz nie spóźniać?- zapytała z wyrzutem

- A czemu ty zawsze musisz narzekać?

- Co ty dzisiaj taka nerwowa?

- Wcale nie jestem nerwowa.

Skłamałam, bo dobrze wiedziałam, że to co mówi jest prawdą, ale denerwowało mnie to, że ona zawsze zwraca mi uwagę, że wszystko robię źle, a sama lepsza nie jest.

- Wcale... - odpowiedziała sarkastycznie,.

- No nie jestem!

- No spokojnie.

I w tym momencie skończyła sie nasza rozmowa w stołówce. Zjadłam szybko to co miałamna talerzu i poszłam po książki na lekcje. Szczerze, to nie chce mi się iśc na te lekcje, ale niestety musze. Nie mogę sobie pójść na wagary jak inni uczniowie. Tak jak opowiadałam wcześniej moja mama jest dyrektorką i wszyscy inni nauczyciele bardziej mnie pilnują jeżeli chodzi o naukę, spóźnianie sie lub nie przychdzenie na lekcje. Jak tylko cś przeskrobie to biegną i skarżą się mojej mamie. Mniejsza o to . Musiałam pobiec żeby znowu nie wejść w połowie lekcji. Gdy weszłam do sali wszyscy tam siedzieli , na szczęście pani jeszcze nie było. Podeszłam do swojej ławki i stanęłam przy niej , bo nauczyciel wszedł do klasy.

- Dzieńdobry - wszyscy przywitali sie z panią po czym usiedli na krzesła.

Lekcje minęły spokojnie, oprócz tego że byłam na każdych zajęciach pytana (norma, bo przecież nie mogli wziąźć kogoś innego). Na obiad nie narzekałam bo był dobry. Po zedzeniu posiłku poszłam się przejść , tym razem sama, bo widocznie przez całą sytuacje w stołówce Nicki wolała sie do mnie nie odzywać.
Szłam ze spuszczoną głową w kierunku fontanny w parku, gdzie lubiłam siedzieć i słuchać jak woda sie leje. Zawsze wtedy rozmyślałam o niektórych dla mnie nie zrozumiałych sprawach. Spacerowałam tak w zamyśleniu aż tu nagle...

- Hej! Ty jesteś Kimi, prawda? - Zapytał się mnie bardzo miły i znajomy głos.

- Nom - odpowiedziałam podnosząc powoli głowe, alecz jak spojrzałam na mojego towarzysza to aż oniemiałam. To był Jeremy.- To znaczy, tak to ja, coś się stało?

- Hehe, nie nic się nie stało po prostu wracałem ze spaceru i cie zauważyłem. Jakoś w szkole nie mamy zbytnio jak porozmawiać. Zawsze cię spotykałem jak ty, no , ten...- przerwał nagle.

- Wiem, weim jestem straszną niezdarą - dokończyłam za niego, gdyż dobrze wiedziałam co chce powiedzieć. - A ogólnie to gdzie idziesz?

- Wracam do szkoły muszę się wyspać, bo jutro nie wstane - uśmiechnął się do mnie i zapytał- idziesz za mną?

- Która jest godzina? - zapytałam, po czym spojrzałam na zegarek i nie mogłam uwierzyć własnym oczom.- o już nawet po kolacji. Trochę straciłam poczucie czasu. Dobrze wróce z tobą .- odparłam ucieszona faktem, że idę z nim sam na sam.

Podczas powrotu do budyku, gadaliśmy o sobie, próbowaliśmy się zapoznać i chyba nam to wyszło. Pożegnaliśmy się przy korytarzu, który rozdziela pokoje dla kobiet i mężczyzn.
Weszłam do pokoju i zrobiłam to co zwykle, czyli lekcje, wanna , pamiętnik. O i oczywiście nie mogłam zapomnieć o napisaniu do Nicki, przy okazji przepraszając ją i mówiąc co się wydarzyło. Nastawiłam budzik i poszłam spać.